Każdy z nas kojarzy cudowny, tłuściutki barszczyk czerwony na weselu podawany w kubku z krokiecikiem. Aż zgłodniałam. A potem bierzesz łyk i krzyczysz bo poparzyłeś się. Dlaczego poparzyłeś się tym smacznym barszczem? Otóż górna warstwa to tłuszcz z mięsa, który zatrzymuje parowanie i nie widziałeś, że barszcz jest gorący. Tak samo jest z utratą wody ze skóry i tłuszczem. On zatrzymuje wodę w tkance, zabierając jej drogę parowania. Dlatego na suche, popękane pięty trzeba nakładać tłuste, maściowe preparaty, które uzupełniają warstwę tłuszczową.
Sucha i popękana skóra na stopach? Popękane pięty? Znam ten problem. Spotykam się z nim codziennie, a co najważniejsze można go łatwo wyeliminować. Trzeba TYLKO i AŻ codziennie pokrywać skórę stóp kremem.
Zawarte w kremie tłuste substancje jak oleje, lipidy, lanolina cudownie zastępują nasze sebum. Na podeszwach stóp nie ma gruczołów łojowych, więc stopy nie przetłuszczają się jak twarz. A z ewolucyjnego punktu widzenia – jak chodzić na tłustych stopach?
Te tłuste substancje w kremie działają jak folia i chronią naskórek przed ucieczką wody. A tkanka pozbawiona wody staje się sucha i mało elastyczna, a jest to bardzo ważne przy amortyzacji w trakcie chodu. Jeżeli skóra nie amortyzuje bo jest sucha to pęka. Czasem nawet i do krwi, a to już wywołuje prawdziwy ból. Jeżeli utrata wody ze skóry jest duża, to gruczoły łojowe zaczynają produkować dużo sebum bo tłuszcz nie przepuszcza wody. A już wiemy, że na stopach gruczołów łojowych nie ma. Najlepiej robić to na noc i założyć skarpetki. Oprócz samego smarowania (choć to już 70% sukcesu, jeżeli jest systematyczne), trzeba usunąć tą narośniętą, zrogowaciałą, twardą skórę i tu wkracza podolog. Opracuje pęknięcia na tyle, ile będzie to możliwe na jednej wizycie.
Regularność jest tu kluczem do sukcesu: codzienne smarowanie kremem i wizyty u podologa w ustalonym harmonogramie. A teraz do roboty! Tak, żeby stopy były piękne każdego dnia.