Słyszałaś kiedyś o skarpetkach złuszczających? Pewnie, że tak. Ich obecność jest zauważalna wszędzie. W telewizji, Internecie, w aptece, czy w drogerii. Skusiłaś się już na zrobienie sobie cudownego SPA na stopy ze skarpetkami złuszczającymi? Ci, co się skusili już wiedzą co będzie dalej.
Mamy 3 opcje:
Zrobiłaś wszystko zgodnie z instrukcją, złuszczanie przebiegało bez problemów i stopy wyglądały pięknie.
Zrobiłaś wszystko zgodnie z instrukcją ale zauważyłaś po kilku dniach schodzącą skórę – jak z węża. Gorzej, jeżeli zrobiłaś to w lato, kiedy temperatura jest wysoka i ze względu na wstyd, jak wyglądają Twoje stopy, schowałaś je w pełnych butach, w których stopa pociła się.
A jeszcze gorzej, jeśli preparat został przetrzymany, bo tak relaksująco siedziało się w tych woreczkach, a nic nie szczypało i to podziała lepiej, jeżeli zostanie 2 godziny dłużej lub całą noc. To jest zwodnicze. W ostatnim przypadku może dojść do oparzenia chemicznego. Stopy będą boleć i wystąpią trudności z chodzeniem.
Teraz pomyśl. Dlaczego ta skóra stóp tak mocno schodziła? Jest to efekt reakcji biochemicznych powodujących rozerwanie połączeń między komórkami naskórka. Fizjologicznie zachodzi to w ciągu kilkunastu dni, tutaj ten czas skrócił się do kilku. Odsłania się nowa, delikatna skórka narażona na wszystkie uszkodzenia: mechaniczne (w bucie, gdzie skóra trze o brzegi), fizyczne (promieniowanie słoneczne), chemiczne (wszystkie agresywne składniki kremów) oraz biologiczne (podatność na zakażenia bakteryjne, wirusowe (kurzajki) i grzybicze).
Dodatkowo im mocniejsze uszkodzenie, tym większa będzie nadbudowa dotkniętej tkanki. Im więcej naskórka usuniesz, tym więcej narośnie, więc usuniesz jeszcze więcej i koło się zamyka.
Czy naprawdę chcesz to fundować swoim stopom, które mają nieść Cię przez całe życie?
To już lepiej użyj tej tarki… a nie, jednak nie. Lepiej przyjdź na wizytę u podologa, a powiem Ci jak bezpiecznie używać tarki i pumeksu, jeżeli już musisz.